Aktualności


Żegnamy Profesora Stefana Stuligrosza - pozostanie w naszych sercach...


Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego z wielkim żalem przyjęło do wiadomości, że w piątek, w dniu 15 czerwca 2012 roku, w Puszczykowie, w wieku 92 lat zmarł profesor Stefan Stuligrosz, Członek Honorowy naszego Towarzystwa, Wybitna Osobistość Pracy Organicznej - Laureat nagrody Złotego Hipolita 2002, muzykolog, Doktor Honoris Causa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wspaniały Człowiek, nauczyciel wielu pokoleń Poznaniaków,  którego całe życie wypełnione było muzyką, organizacją wspaniałych zespołów śpiewaczych rozsławiających  Poznań i Polskę po świecie. Był też znakomitym pedagogiem w Akademii Muzycznej w Poznaniu, wspierał działalność artystyczną Rozgłośni Polskiego Radia w Poznaniu, chętnie udzielał się społecznie. Jeszcze przed kilkoma tygodniami zaszczycił Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego swoim poparciem dla realizacji idei Towarzystwa, wzniesienia w Poznaniu pomnika Ignacego Jana Paderewskiego, też Wielkiego Muzyka, Patrioty, Człowieka.

Wieloletnia praca z "Poznańskimi Słowikami" przyniosła profesorowi Stefanowi Stuligroszowi międzynarodowe uznanie i liczne nagrody. Chór pod dyrekcją Profesora koncertował w wielu krajach Europy, w USA, w Kanadzie, w Japonii. W 1992 chór ten wystąpił w Koncercie Galowym w Dniu Narodowym Polski na Wystawie Światowej EXPO w Sewilli. Profesor  Stefan Stuligrosz był laureatem dwóch Nagród Państwowych I stopnia, nagrody miasta Poznania, nosicielem orderów państwowych - Krzyża Komandorskiego, Oficerskiego i Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, a  Stany Zjednoczone uhonorowały Profesora symbolicznymi kluczami do wielkich centrów  amerykańskich -  Nowego Jorku, Filadelfii, Cleveland i Chicago.

Odszedł od nas Wielki Człowiek, Wielki Artysta, Wielki Patriota, Wielki Przyjaciel ludzi. Zajął zaszczytne miejsce w historii polskiej kultury, w historii Poznania, Wielkopolski, w historii muzyki polskiej. Niech pamięć o Nim pozostanie w naszych sercach!

Zarząd
Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego

Wspomnienie o Profesorze…

Każda twórcza działalność powinna być spotkaniem, które zdolne jest podarować nam uczucie nadziei, szczerości serca i wiary w wartość tych wszystkich zdarzeń, które na co dzień kształtują nasze człowieczeństwo – takimi właśnie nutami wzruszeń dzielił się, podczas swojego pełnego artystycznej pasji życia, Profesor Stefan Stuligrosz. Ten wybitny Wielkopolanin, twórca i dyrygent Chóru Chłopięco-Męskiego „Poznańskie Słowiki”, kompozytor, laureat Orderu Orła Białego, a nade wszystko wspaniały człowiek, odszedł od nas. Urodził się 26 sierpnia 1920 w Poznaniu, przeżył 91 lat. Swoje życie traktował jako twórczą posługę.

W latach 1931–1937, Profesor Stefan Stuligrosz był uczniem Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu (maturę zdał zaraz po wojnie, w Gimnazjum noszącym imię Karola Marcinkowskiego w Poznaniu). W czasie okupacji prowadził zajęcia konspiracyjnego chóru, koncertującego w poznańskich kościołach, który przejął jako artystyczną schedę po księdzu Wacławie Gieburowskim; pracując zawodowo w narzędziowni Zakładów im. Hipolita Cegielskiego. W 1945 oficjalnie założył Chór Chłopięco-Męski im. Wacława Gieburowskiego (dziś „Poznańskie Słowiki”) i został jego kierownikiem artystycznym i dyrygentem; od 1950 chór działa przy Filharmonii Poznańskiej, będąc wizytówkę polskiej chóralistyki. Profesor Stefan Stuligrosz Skomponował blisko 600 utworów, w tym większość o charakterze religijnym.

Ilekroć spotykaliśmy się, rozmawialiśmy o tym, jak z twórczej pasji uczynić rytm codziennego życia, pamiętając o swoich korzeniach rodzinnych, społecznych, narodowych. Powtarzał wtedy: „Myślę, że to, kim dziś jestem wypływa z domu. Wywodzę się z prostej, ale szlachetnej rodziny, której choć może trudno było ocenić, czy jej syn ma muzyczny talent, to potrafiła zaszczepić we mnie miłość do muzyki. To zasługa mojej matki, która śpiewała w polskich chórach, jeszcze za czasów pruskiej niewoli, oraz babci Franciszki, bez której śpiewu nie odbywała się żadna uroczystość na Starołęce, gdzie mieszkała”. Jedno z naszych najszczerszych wzruszeń napotkało nas podczas opowieści pana profesora o jego pierwszej kompozycji, którą stworzył jako dwunastoletni chłopiec. Wtedy też pierwszy raz dyrygował chórem. A jeszcze wcześniej skomponował walca dla zespołu państwa Gabrielów. Zatytułował go „Modre fale Warty”. „Ilekroć go wykonywaliśmy, wszyscy się serdecznie śmiali, wiedząc, że fale Warty są żółte z zanieczyszczenia. Tytułu walca oczywiście nie zmieniłem” – wspominał.

Serdeczność Profesora była absolutnie czymś naturalnym. Wynikała z jego nastawienia do życia i ludzi. Starał się zapamiętywać imię każdego z chórzystów i uczniów – być dla nich jak ojciec. Szczęście osobiste utożsamiał z sukcesami swoich chórzystów. Nie zapomniał o Jacku Pazole, który śpiewał przy zaciśniętym gardle. Znalazł sposób, żeby nie wyrzucili go z muzycznej szkoły. Kazał mu powtarzać zagrane dźwięki, ale bez patrzenia na klawisze fortepianu. Tym sposobem zaśpiewał wysokie „d” tenorowe, choć wydawało się, że nie potrafi osiągnąć nawet niższego dźwięku „g”. Dzisiaj, dzięki profesorowi, ceniony jest jako śpiewak w operze w Holandii.

Zapytałem się kiedyś Profesora, czy jest coś, czego on żałuje? Odpowiedział: „Może nie tyle żałuję, ale tęsknię – przede wszystkim za moją żoną Barbarką i chórzystami, którzy odeszli na „tamtą” stronę, a jest już ich ponad dwa tysiące (…) Był 29 września 1942 roku. Wybrałem się z grupą śpiewaków, żeby złożyć życzenia księdzu Gieburowskiemu. Zastałem u niego profesor Konatkowską, pianistkę, i panią Szrajberównę, skrzypaczkę. Ksiądz Gieburowski powołał je na świadków i wypowiedział swój testament, że mam być jego następcą, jako dyrygent chóru. Wręczył mi swoją kompozycję na chór męski. Był to hymn pogrzebowy, i powiedział, że jego wykonanie będzie moim ostatnim egzaminem przed nim”. Wtedy też zrozumiał, że prawdziwe brzmienie muzyki rodzi się z pokory. „Sprowadza się to do właściwego zrozumienia słów Jana Pawła II, który w liście do artystów opisał twórczą hierarchię: Stwórca, twórca i odtwórca. Biorąc do ręki partyturę jakiegoś utworu, nawiązujemy kontakt z duchem osoby, która ją stworzyła. Natchnienie nie przychodzi od człowieka, ale od Ducha Świętego”.

Niespełna pół roku temu, zadzwonił do mnie Profesor, mówiąc, że powinniśmy się spotkać, ponieważ chciałby, abym napisał wiersz dedykowany Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, który przemieniłby w kompozycję chóralną. I jeśli nawet ta kompozycja nie powstała w zapisie nutowym, to przecież najważniejszym jest, że się kiedyś spotkaliśmy – obecność jest bowiem darem, który należy docenić za życia.

Dzisiaj, pamięci Profesora Stefana Stuligrosza, wspominając Go,  dedykuję wiersz, zatytułowany - Poecie Batuty…

Profesorze
muzyka jest modlitwą

Z namaszczeniem
batutą błogosławisz
chóralny śpiew
na Bożą chwałę

Nuty niczym pszeniczne ziarna
kiełkują w zakątkach kościołów
i koncertowych sal

Organy huraganem dźwięków
wspierają młodzieńcze
i dojrzałe głosy śpiewaków

Twoje Słowiki rosną
starzeją się
wyrastają nowym pokoleniem
a Ty wciąż na podeście
nieugiętej woli muzycznego przekazu
niezmiennie krzewisz śpiew

Chór – spowiedź
wrażliwych dusz
natężenie oddechów
wsparcie wiary w wartość jutra

Twój wysiłek twórczy
od dziesiątków lat umacnia w wierze
że miłość do muzyki
szczodrze rozdajesz
ukochanemu miastu Poznaniowi

Dominik Górny

  

 

 

© Copyright 2019 Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego | Polityka prywatności
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem